Każdy, kto choć odrobinę “liznął” serwisu narciarskiego wie, że tylko smarowanie “na gorąco” (przy pomocy specjalnego żelazka) ma sens. Smar pod wpływem temperatury uzyskuje postać płynną i wnika w porowatą strukturę ślizgu.
Żeby ten efekt zwielokrotnić, stosuje się tzw. wygrzewanie nart/desek snowboardowych, czyli wysycanie ślizgów miękkim smarem bazowym w specjalnej komorze grzewczej (tzw. thermobox). Taka usługa pozwala na dużo głębszą penetrację struktury ślizgu parafinami.
Co daje taki zabieg?
- ślizgi są natłuszczone dużo dłużej, dzięki czemu nie utleniają się tak szybko,
- ślizgi są szybsze,
- ślizgi lepiej chłoną kolejne smary.
Kiedy warto “wygrzać” narty/snowboard?
- kiedy nasz sprzęt jest nowy. Wielu producentów zaleca thermobox w ramach “serwisu początkowego”,
- kiedy nasze ślizgi wyglądają na “wysuszone” i wymagają porządnego natłuszczenia miękkim smarem bazowym,
- kiedy dysponujemy sprzętem zawodniczym z najwyższej półki – wtedy warto stosować taką “uderzeniową” formę smarowania regularnie.
Jak wygląda procedura?
- smarujemy ślizgi grubą warstwą miękkiego, tłustego smaru bazowego o niskiej temperaturze topnienia. Temperaturę żelazka ustawiamy – w zależności od smaru – na ok. 100 st. Celsjusza.
- umieszczamy narty / snowboard ślizgiem do góry w thermoboksie na 12 godzin. Tam, w temperaturze 55 st. C smar głęboko wnika w strukturę ślizgu.
- Narty/snowboardy stygną przez ok. 4 godziny. Wtedy wyjmujemy sprzęt z komory.
- Ślizgi cyklinujemy i szczotkujemy. Sprzęt jest gotowy do aplikacji dedykowanego smaru.
- W wielu przypadkach nie ma potrzeby zmiany smaru, ponieważ ten, który stosujemy do wygrzewania, jest wysokiej jakości smarem bazowym, znakomicie “jadącym” w zakresie temp. powietrza od +5 do -10.